niedziela, 17 maja 2015

DAY 0

 UWAGA! Ten post przeczytaj wolno i próbuj sobie coś wyobrażać. To moje myśli...
Obchodź się z nimi ostrożnie c;

 Poniekąd lubię żyć.
Lubię wschód słońca, zapach deszczu i powiew zimna po zmroku.
Lubię zapach dymu świec, lubię zimą patrzeć na padający śnieg siedząc pod kocem z książką.
Lubię biegać o szóstej rano i czuć taką... energię.
Lubię gdy wszystko jest idealnie. Gdy wszystko jest na swoim miejscu, kiedy jestem naprawdę szczęśliwa.
 A teraz jak się czuję?
Jak balon napełniony helem. Tylko, że jestem przywiązana do ciężkiego kamienia.
Kiedy więc myślę o tym co lubię robić, o perfekcji i o tym jak chciałabym wyglądać czuję jak coś ciągnie moje serce na dół... Nie pozwala nawet marzyć.
 Dlatego nie mogę się do końca zmotywować ani uwolnić od Any. Jestem przywiązana. Nie mogę się ruszyć w żadną stronę.
 To boli. Bo ja chciałabym być wolna... Nawet nie wiecie jak marzę o tym żeby się zmotywować! Czuć tą nadzieję, siłę, że mogę unieść wszytsko... Każdy ból i cierpienie!
 Ale ja już nie potrafię!
 Nie potrafię jeść ani nie jeść.
Nie potrafię być do końca smutna ani do końca szczęśliwa.
Nie potrafię być silna, a tym bardziej słaba.
Nie potrafię żyć, ale nie umiem też umrzeć.

To tak jak znać powody dla, których się coś robi, ale nie być do nich przekonanym!
Ja już nawet nie wiem czy jestem gruba!
TAK SIĘ NIE DA ŻYĆ!

Daję sobie ostatnią szansę. Ostatnią.
Jeśli przegram to nie będzie porażka. To będzie koniec.
A może początek?

Powodzenia,
czersy

2 komentarze:

  1. Rozumiem co czujesz, ale może nie warto mówić o końcu. Każda decyzja niesie za sobą nadzieję. Najważniejsze to się nie poddawać choćby nie wiem co. Tak się nie da żyć. Ale trzeba próbować. Bo wiedzę zdobywamy dzięki doświadczeniom.
    Trzymaj się 💜

    OdpowiedzUsuń
  2. a może zamiast się tak na siłę odchudzać, to może lepiej trzeba troszkę popatrzeć na siebie w lustereczku.. i zobaczyć siebie prawdziwą, piękną :)
    poza tym Ty chcesz tylko 7 kg schudnąć.. a może 3 kg na początek Ci wystarczy?
    ja to muszę schudnąć jakieś 20-30 kg :P i jakbym miała poparzeć się na siebie negatywnie.. to chyba bym się zabiła :P ale jakoś trzeba żyć, zwłąszcza że On jest i mnie kocha za to kim jestem i jaka jestem, więc małymi kroczkami do przodu.. trzeba wyjść ze swojej skorupy... i pokazać pięknego motyla.
    po prostu trzeba.. choćby dla tego zachodu słońca, co jest piękny :)

    OdpowiedzUsuń

Komentować moje poczynania może każdy (Anonimowi też) - weryfikacja obrazkowa wyłączona.