środa, 6 maja 2015

3. Moja dieta

50 dni do wakacji
7 tygodni
//6 maja//

7 maja... To już jutro!
Czyli czas na jakieś zmiany? Więcej jeść i ćwiczyć?
Nie. Jeszcze nie teraz. Szczerze mówiąc dobrze się czuje na tej diecie.
Jej cel i jedyne założenie to jeść jak najmniej. Po prostu tyle ile jestem w stanie.
Ćwiczenia dojdą później, bo na razie nie mam czasu ;p
Na pewno już zacznę się rozciągać itp. w poniedziałek.
 Dlaczego taka zmiana?
Bo mam za dużo planów na najbliższe przez, które limity mogłyby stać sie naprawdę męczące.

Jutro (czwartek)- w szkole jest jakiś dzień zdrowia i robimy sałatki owocowe. Już wicie na czym będzie się opierał mój bilans c;
Piątek- przychodzą do mnie koleżanki i będą ciasteczka, popcorn i tosty. Zaczną się martwić jak nic nie zjem, więc muszę mimo wszystko coś tam poudawać  zjeść.
Sobota- mam egzamin w szkole muzycznej, czyli muszę dużo ćwiczyć... Żeby nie zemdleć zjem trochę więcej
Niedziela jak niedziela. Wspólne gotowanie i co za tym idzie jedzenie...

Dam jakoś radę/

BILANS:
Jogurt z otrębami= 121 kcal
Kanapka z szynką= 270 kcal (tak wiem, jestem genialna)
Jabłko= 80 kcal
Barszcz ukraiński (na wywarze warzywnym)= 93 kcal
TOTAL= 564

Dzisiaj trochę więcej ;c Trudno, jakoś się nadrobi, a po za tym 600 kcal to jescze nie katastrofa ;p

Do jutra,
czersy

+ Thinspoo

1 komentarz:

  1. Przecież kanapka to nic złego :D W kwestii imprez, to dobrze sprawdza się takie "glamanie" jedzenia, tj. czasami coś tam przekąś, resztę zostaw. W sumie jak jest dobra zabawa to nikt nie zauważy, ile jesz, tylko czy w ogóle coś zjadłaś. Ale jak chcesz sobie zrobić taki cheat day to ja nie widzę przeciwwskazań :)
    Trzymaj się, pozytywnie <3

    OdpowiedzUsuń

Komentować moje poczynania może każdy (Anonimowi też) - weryfikacja obrazkowa wyłączona.