Obchodź się z nimi ostrożnie c;
Poniekąd lubię żyć.
Lubię wschód słońca, zapach deszczu i powiew zimna po zmroku.
Lubię zapach dymu świec, lubię zimą patrzeć na padający śnieg siedząc pod kocem z książką.
Lubię biegać o szóstej rano i czuć taką... energię.
Lubię gdy wszystko jest idealnie. Gdy wszystko jest na swoim miejscu, kiedy jestem naprawdę szczęśliwa.
A teraz jak się czuję?
Jak balon napełniony helem. Tylko, że jestem przywiązana do ciężkiego kamienia.
Kiedy więc myślę o tym co lubię robić, o perfekcji i o tym jak chciałabym wyglądać czuję jak coś ciągnie moje serce na dół... Nie pozwala nawet marzyć.
Dlatego nie mogę się do końca zmotywować ani uwolnić od Any. Jestem przywiązana. Nie mogę się ruszyć w żadną stronę.
To boli. Bo ja chciałabym być wolna... Nawet nie wiecie jak marzę o tym żeby się zmotywować! Czuć tą nadzieję, siłę, że mogę unieść wszytsko... Każdy ból i cierpienie!
Ale ja już nie potrafię!
Nie potrafię jeść ani nie jeść.
Nie potrafię być do końca smutna ani do końca szczęśliwa.
Nie potrafię być silna, a tym bardziej słaba.
Nie potrafię żyć, ale nie umiem też umrzeć.
To tak jak znać powody dla, których się coś robi, ale nie być do nich przekonanym!
Ja już nawet nie wiem czy jestem gruba!
TAK SIĘ NIE DA ŻYĆ!
Daję sobie ostatnią szansę. Ostatnią.
Jeśli przegram to nie będzie porażka. To będzie koniec.
A może początek?
Powodzenia,
czersy



